piątek, 23 grudnia 2011

Rozdział I


Tydzień póżniej...
   Obudziłam się w szpitalu, nie bardzo wiedząc co się dzieje? Próbuje wstać  z łóżka. Ledwo przytomna siadam na kraju i staram się podnieść rękoma.

  Ale co się dzieje...Czyżbym nie miała czucia w prawej ręce, że nie mogę nią ruszyć? Może zaraz przejdzie...Nie przechodzi...Teraz moje zdziwienie sięgało szczytu. Uświadamiam sobie, że nie mam ręki!  Siedzę osłupiała z szoku jeszcze przez moment. Po chwili drzwi do mojej sali szpitalnej się uchylają, a w progu stoją lekarze. Jeden z nich, wyglądający bardzo młodo podchodzi do mnie i zaczyna rozmowę:
-Witaj, nazywam się Zbigniew Lechowski. Jestem lekarzem-chirurgiem, który Cię operował. W dalszym leczeniu będziesz pod moją opieką.
Ja nadal  w głębokim szoku, wymamrotałam:
-Co ja tu robię? Jaka operacja? 
Lekarz widocznie nie zdziwiony moim tak zwanym zanikiem pamięci, oparł się o metalowy przeczołek i  powoli, spokojnie kontynuuje:
-Jesteś tu, ponieważ znaleziono Cię na pewnym osiedlu około 23 w nocy, tydzień temu w poniedziałek. Po pogotowie zadzwoniła kobieta, która była przy całym zdarzeniu, to ją pierwszą zaatakowano i próbowano skrzywdzić. Po przyjeździe karetki z opowiadań ratowników, leżałaś w wielkiej kałuży krwi. W prawe ramię miałaś wbity wielki nóż kuchenny, który przebił kości i uszkodził nerwy. Nieprzytomną przywieziono Cię tu, po czym natychmiast zabrano Cię na salę operacyjną. Nie udało nam się uratować ręki, amputowano Ci ją. W miejscu kikuta, przyłączono do skóry stalowe ramię. To ramię będzie służyło jako łącznik nerwów z protezą. Aktualnie nad protezą pracują ciężko sami najlepsi. Dla Ciebie to bardzo przykra wiadomość, dla Twojej rodziny również. 
 Lekko zdezorientowana, powstrzymując łzy, wstaję i podchodzę do lustra, które znajdowało się na ścianie. Dotychczas nie dowierzałam, myślałam, że to tylko zły sen, koszmar. Teraz widząc to na własne oczy, nie mogłam pookładać myśli w głowie.
Odwracając się w stronę lekarza, pytam:
-Czy jest wiadome kto to zrobił? I czy coś się tej kobiecie stało, która tam była? 
Słyszę odpowiedź:
-Niestety, zbrodniarze zdołali uciec. Od tygodnia nie udaje się ich znaleźć. Z tego o czym mnie poinformowano, świadek zdarzenia, nie został dotkliwie ranny. Kilka zadrapań. Ale ona Ci zawdzięcza życie, uratowałaś ją. Reszty dowiesz się od komendantów policji, którzy prowadzą ta sprawę.
 -Dziękuje za te informacje. -Żegnając się z lekarzem, podeszłam do okna.
 Muszę sobie przypomnieć co się tam wydarzyło! 


Minęły dwie godziny. Podano mi porządny obiad, leki. Świadek zdarzenia, czyli tamta kobieta, chce się ze mną zobaczyć. Lekarze się zgodzili na rozmowę i zaraz powinna przyjść.
Chwila mija, do sali wchodzi kobieta, na oko 25 lat, zadbana i widać, że nie ma byle co w głowie co dzisiejsze 25 latki...


   Rozmowa była spokojna, powoli mi wszystko wytłumaczyła oraz podziękowała. Obiecała mi, że zawsze mogę na nią liczyć. Cieszę się, że jej nic się nie stało.
Przyglądam się widokowi z okna i co widzę? wielki most, po którym jeżdżą samochody...
W głowie mam pełno myśli, ale najbardziej mnie męczy pytanie: Kto to zrobił? 
Niech tylko odzyskam siły...No i tu jest problem. Powiedziano mi, że rehabilitacja nie będzie krótsza niż 6 miesięcy. Jeśli chcę się wyrobić w te 6 miesięcy, muszę się wziąć ostro w garść.Mam nadzieję, że wytrwam... 





---------------------------------------------------
Myślę, że rozdział nie jest aż taki zły :) Za 2-3 dni będzie kolejny. Postaram się utrzymać ich systematyczność. Jeśli będą jakieś przerwy dłuższe, będę powiadamiać. Dziękuje za przeczytanie. Pozdrawiam, Law :)

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Stalowe ramie - Ed!! Juz jedna postac ktora sie inspirujesz, zidentyfikowana! ^ ^ zajeb... fajny rozdzial! XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Taaa Ed jest boski <3, Ale i tak bardziej kocham Twoje opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też od razu pomyślałam o Edzie. Uwielbiam go! A rozdział zajebisty XD

    OdpowiedzUsuń

Wszystko przeżyję.