poniedziałek, 26 grudnia 2011

Rozdział IV

    Minęły trzy kolejne miesiące, łącznie już sześć. Teraz nadszedł czas na powrót do normalnego życia, szkoły i zajęć. Na treningi uczęszczam już od miesiąca, nie ukrywam, że są męczące...Trener powiedział, że nawet dobrze mi idzie. Te sztuki walki zastępują mi rehabilitację, więc ją przerwałam. Jeden plus. 

   Ostatnio mam jakieś dziwne sny, których widzę postać, która z wyglądu jest taka jak ja, ale cechy ma przeciwne do moich. Za każdym razem sen się kończy słowami:
- Czy chcesz do mnie dołączyć i się zemścić, na tych, którzy kiedykolwiek Cię skrzywdzili?
Po czym się budzę. Chyba skończę z horrorami i jedzeniem przed snem. Jeszcze co dziwnego jest, otóż ilość przestępstw w mojej okolicy znacznie wzrosła, wszystkie to prawie morderstwa. Jutro się przejdę do biura, aby się zapytać czy mogę przejąć pałeczkę w tej sprawie. Obecni 'specjaliści' sobie z nią nie radzą. Być może mnie nie wyśmieją. Odkąd wszyscy moi znajomi znają prawdę, nasze relacje się inaczej układają, są źli, że byli tak długo okłamywani. Co do tych relacji, nie nie układają się na gorsze, wręcz przeciwnie - na lepsze. Zrobiłam sobie małą metamorfozę. Kolor włosów z fioletowo-czarnych zmieniłam na granatowo-czarne, nie noszę żadnych pstrokatych kolorków ubrań, trzymam się: granatu, niebieskiego, szarego i czarnego. Grzywki już nie spinam kokardkami, prostuje ją i układam na prawy bok, zakrywając jedno oko. Oczywiście nie rozstaję się z moimi glanami. Po tych bzdurach co mówili i pisali w gazetach, telewizji, nie chcę aby mnie rozpoznawano ot tak na ulicy i inaczej na mnie patrzono. Stąd ta metamorfoza, poprzedni opis z gazet nie zgadza się z obecnym. I dobrze. 


Dzień następny...

     Załatwiła wczoraj jakieś tam papierki w biurze, trochę się nachodziłam. Otrzymałam licencję detektywa. Całe szczęście. Dzisiejszy sen był taki, taki realistyczny. Obudziłam się z krzykiem o 3 rano i nie mogłam zasnąć. Mam złe przeczucia...
Przeglądam akta ostatnich morderstw. Mam podejrzenia, że dokonuje ich ta sama osoba. Ale nie taka byle jaka osoba, mi to bardziej wygląda na zawodowca. Żadnych odcisków na na miejscach zbrodni, odłamków włosa, nic kompletnie. Od teraz sprawą zajmę się ja. Jutro udam się na miejsca morderstw i sama je sprawdzę możliwe, że policjanci coś przeoczyli. 

Podchodzę pod pierwszy dom. Dziwne, co tam już robi obstawa? Przecież nikomu nie mówiłam, że mam zamiar tu przyjść i chyba jasno objaśniłam, że ta sprawa jest już moja! 
Coś jest nie tak... Jestem już przy brawie wejściowej, gdy jednej z policyjnej obstawy mnie zatrzymuje: 
-Ej, dziewczynko, gdzie się wybierasz? - Uśmiech z jego twarzy nie schodzi.
-Dziewczynko?! -Zdziwiona zapytałam. Wyciągam z kieszeni koszuli legitymację i pokazuję ją jemu.
Gościa najwyraźniej zatkało, po chwili wykrztusza z siebie:
-A teraz sobie przypominam, to o Tobie nam w pracy mówili, witaj Stalowa!- Radośnie krzyknął.
Odeszłam zmieszana. Stalowa? Już mi przydomek nadali...Przegięcie!  Jestem już w środku, wchodzę do dużego, głównego pokoju, ale...moje oczy mi chyba płatają figle...







------------------

Dzięki za przeczytanie. Pisanie wiem, może nie idzie mi najlepiej, ale się staram. Pozdrawiam, Law. 

5 komentarzy:

Wszystko przeżyję.